Obejrzałam go już jakiś czas temu, ale dzisiaj cały dzień chodzi mi po głowie, dlatego zdecydowałam się go zamieścić.
Narobił mi nadziei. Liczyłam na coś "wow", po wszystkich trailerach, plakatach i innych zapowiedziach, jakich się naoglądałam przed premierą. Zawiodłam się, zwłaszcza jeśli chodzi o fabułę. "Legion samobójców" oglądało mi się lekko i przyjemnie, ale po wszystkim czułam niedosyt. Za mało emocji.
Jedynym plusem są oczywiście postacie. Nie jestem fanką komiksów, a filmy o Batmanie i tym podobnym omijam szerokim łukiem, ale tutaj zadziała na mnie reklama, przyznaję się. Harley Quinn i Joker urzekli mnie swoim szaleństwem. Było w nich coś hipnotyzującego, co pozwalało wybaczać im wszelkie inne wady.
Polubiłam także innych członków ekipy, zwłaszcza Deadshota i Diablo, Katana przywiodła mi na myśl anime, jakie dawniej oglądałam w sporych ilościach. No i oczywiście polubiłam także Flaga. Ten ostatni był naprawdę... uroczy. Nie uwłaczając mu. To był komplement.
Całość mnie zawiodła, ale z chęcią obejrzałabym film o losach Harley Quinn i Jokera. Taka dobrana z nich para! :D